4 maja 2013

Iron Man 2

Rok produkcji:2010
Reżyser:Jon Favreau
Scenarzysta:Justin Theroux
Gatunek:Akcja, sci-fi
Plakat filmu: Iron Man 2






B: Iron Mana 2 obejrzałam dzień po pierwszej części. I właściwie nie rozczarowałam się, ale nie zmienia to faktu, że poprzedni film dużo bardziej przypadł mi do gustu. Była to wciąż dosyć dobra rozrywka, ale mimo wszystko odrobinę gorsza.

C: Film jest kontynuacją bardzo udanego poprzedniego filmu. Za pierwszym obejrzeniem (całkiem niedługo po premierze) byłem dosyć rozczarowany. Miałem wrażenie, że gdzieś po drodze został zabity klimat pierwszej części, a postać Whiplasha była potwornie przerysowana i nierealna. Jednak, przy odświeżaniu sobie jej ostatnio, powyższe rzeczy wcale mi nie przeszkadzały. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego uznałem je po prostu za cechy i koherentne elementy filmu, ale sprawiły one, że po prostu mi się podobał.

Cała akcja zaczyna się dokładnie w tym momencie, w którym skończyła się fabuła poprzedniego filmu. Tony Stark (Robert Downey Jr.) przyznaje przed całym światem, że to on jest Iron Manem. W ciągu następnego pół roku gasi wszystkie konflikty militarne na całym świecie, a jego firma (i organizowane przez nią targi "Stark EXPO") mają się świetnie. Tony w ogóle się nie zmienił i dalej preferuje efekciarski styl życia, w którym zawsze to on jest w centrum uwagi. Pojawia się tylko maleńki problem w postaci komisji ds. broni, próbującej mu udowodnić, że strój Iron Mana stanowi zagrożenie dla USA i jako taki powinien zostać przekazany armii. W dodatku, gdzieś w ciemnej i zimnej Rosji, pewnemu człowiekowi - Ivanowi Vanko (Mickey Rourke) klaruje się plan zemsty na Starku. Za co i po co? Tego przecież nie możemy zdradzić. Niestety, Vanko rozpocznie współpracę z największym konkurentem Tony'ego na rynku militariów - Justinem Hammerem (Sam Rockwell). Oczywistym jest więc, że Stark, który nigdy nie miał szczególnie wielu przyjaciół, znajdzie się w nie lada tarapatach.


Film rozwija mnóstwo wątków z poprzedniej części: dużo wyraźniej mamy pokazane, jak Pepper Potts (Gwyneth Paltrow) i Tony Stark "mają się ku sobie". Zostaje nam również ukazana większa część świata, w którym żyją, a także trochę polityki, w którą, chcąc nie chcąc, muszą się zamieszać. Zostaje też rozwinięty wątek Jamesa Rhodesa (Don Cheadle), który staje się War Machine (i zapewne w następnej części odegra jeszcze większą rolę).

Film ukazał wszystkim widzom, że kształt stopniowy progres w kształtowaniu się uniwersum: SPOILER ukazano kilku agentów S.H.I.E.L.D.  (m. in. Phil Coulson) oraz samego Nicka Fury'ego (Samuel L. Jackson). Do tego na końcu Tony Stark otrzymuje propozycję pracy dla organizacji.

Aktorstwo jest świetne: Rourke z ogromnym sukcesem podołał zadaniu sportretowania stereotypowego, rosyjskiego czarnego charakteru. Wygląda fantastycznie. Gwyneth Paltrow i Scarlett Johansson stanowią tutaj trochę przeciwstawny duet ślicznotek, z których pierwsza jest raczej zwyczajna i zachowująca się jak sekretarka, a druga bardzo zaskakująca (SPOILER i była kolejną wskazówką dotyczącą składu Avengersów). Całe show oczywiście kradnie jednak charyzmatyczny i narcystyczny Tony Stark, w którego  ponownie wcielił się Robert Downey Jr. Jego postać playboya, filantropa i superbohatera (sam tak się określił) jest tym, co sprawiło, że prawie wszyscy uwielbiają tę serię. Sam Rockwell (czyli Justin Hammer) tworzy tutaj postać przeciwstawną: z jednej strony bardzo podobną (stara się zachowywać podobnie, cały czas tworzyć wokół siebie "show"), ale jednocześnie nieczującą się w swojej roli tak swobodnie (no i posługującą się nie zawsze legalnymi metodami), dlatego praktycznie od początku nie daje się on lubić. I tak przecież miało być. Dlatego sądzimy, że pod względem aktorskim, film ten nie miał słabych stron. Jedynym minusem jest dla nas zamiana odtwórcy Jima Rhodesa (w pierwszej części był nim Terrence Howard, natomiast tutaj zaangażowano Dona Cheadle'a). Nie gra on źle, jednak przyzwyczajeni do poprzedniego aktora instynktownie odczuwamy tę zmianę dosyć negatywnie.

"Porozmawiajmy w cztery oczy"

Efekty specjalne są dokładnie takie, jak w poprzedniej części. Oczywiście, pojawiło się dużo więcej sytuacji pozwalających zastosować ich ogromną ilość, co twórcy skwapliwie zrobili. Sprawia to jednak, że film stanowi po prostu kwintesencję kina rozrywkowego, a wielką "rozróbę" w miasteczku zbudowanym na "Stark EXPO" ogląda się z przyjemnością. Cała reszta strony wizualnej również przedstawia się olśniewająco. Stroje głównych bohaterów są niesamowite, a przekrój przez ewolucję kolejnych kostiumów Starka pokazuje, że twórcy naprawdę dobrze przemyśleli swoją wizję i zrealizowali ją drobiazgowo.

B: Cóż, z jednej strony czuję, że nie jest to do końca to, na co lubię pójść do kina, z drugiej jednak chciałabym poznać więcej postaci z tego uniwersum (głównie dla mitologii nordyckiej oraz aktorów wcielających się w superbohaterów). Główną zaletą Iron Mana 2 jest przede wszystkim Robert Downey Jr., także (jakże by inaczej) aktorki grające kobiety ważne dla postaci tytułowej: Gwyneth Paltrow oraz Scarlett Johansson.

C: Wszystkiego więcej, lepiej, szybciej i bardziej widowiskowo. To stwierdzenie, które opisuje drugą część Iron Mana. Scenarzyści stworzyli dzieło, które jest (niemalże) idealnym następcą części pierwszej: bardzo dobrze rozwija istniejące już wątki, wprowadzając jednocześnie kolejne i zostawiając "furtki" dla kolejnych. Już nie mogę się doczekać trzeciej części.

B C
Ocena: 7/10 8/10

5 komentarzy:

  1. Dla mnie to chyba najgorszy film z całego uniwersum. Podczas gdy jedynka była naprawdę świetna, to dwójkę ratowała jedynie postać Starka, którą zawsze i wszędzie na ekranie chce się oglądać. Fabuła jednak szczątkowa i bzdurna, Favreu moim zdaniem powinien zostawić reżyserię bardziej utalentowanym twórcom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scenariusz rzeczywiście nie jest mocną stroną tego filmu, ale nie irytuje też zbyt wieloma kretynizmami, rozwiązaniami znikąd i dziurami fabularnymi. Uważam, że dobrze spisuje się jako kino czysto rozrywkowe, które nie wymaga za wiele zaangażowania.

      Usuń
    2. Moim zdaniem jako takie kino czysto rozrywkowe świetnie spisuje się właśnie pierwsza część, czy nawet Avengers, a jednak dwójka moim zdaniem nie do końca temu sprostała. Faktycznie, być może dziur fabularnych nie ma, ale - przynajmniej moim zdaniem - brakuje też pomysłu na jakiekolwiek rozwinięcie. a zdarza się, że miejscami wieje nudą, co przy rozrywkowym filmie akcji nie powinno się zdarzać. Iron Man sikający w kombinezonie to taki troszkę żałosny zapychacz i tak to mniej więcej w całości wygląda. Sprawę ratują jeszcze co nieco aktorzy, bo oprócz świetnego Downeya, dobrze spisuje się także Rockwell, i dla nich chce się to oglądać.

      Usuń
  2. Według mnie wypada lepiej niż "Hulk" z Ericem Bana i remake "Incredible Hulk" z Edwardem Nortonem. Szkoda tej postaci, tym bardziej, że w "The Avengers" zaangażowali jeszcze innego aktora, co wprowadza małe zamieszanie i pozbawia wątek Hulka spójności. "Thor" też specjalnie nie przypadł mi do gustu: niby mitologia nordycka, ale wymieszana z jakąś pseudonauką. "Iron Man 2" wypada nieźle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Legendy już słyszałem o obu ekranizacjach Hulka, ale niestety jedyna kreacja, z jaką dane było mi się zapoznać, jest ta z "Avengers" (mam zamiar obejrzeć jednak te filmy i gdzieś na koniec czerwca je zrecenzować). Akurat mnie klimat "Thora" się podobał: właśnie za to, co nazywasz pseudonauką :-) . Do tego ten dziwny niby-komiksowy niby-mityczny styl.
      OFFTOP ALERT: Co do Edwarda Nortona, to obejrzeliśmy "Fight Club" i zaraz po maturach B. na bloga powinna trafić jego recenzja.

      Usuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!