12 maja 2013

Iron Man 3

Rok produkcji:2013
Reżyser:Shane Black
Scenarzysta: Drew Pearce Shane Black
Gatunek:Akcja, sci-fi
Plakat filmu: Iron Man 3






C: Jest to film, na który naprawdę długo czekałem. Przypomina to trochę sytuację z Mroczny Rycerz Powstaje, gdzie od prawie roku chłonąłem kolejne wieści o tym, co działo się na planie, i przeglądałem kolejne zdjęcia z pre-produkcji. Poprzednia część mnie nie do końca zachwyciła. Dużo bardziej podobał mi się klimat pierwszej, a dwójka stworzona na zasadzie "wszystkiego więcej i bardziej" miała rzeczywiście wszystkiego więcej, oprócz klimatu. Dlatego czekałem na kontynuację bardziej z uwagi na występ Downeya Jr. w Avengers, niż w Iron Manie 2.

B: Szczerze mówiąc, nie wiem, co tak naprawdę mam w tym miejscu napisać. Niby nie jestem już totalnym laikiem w kwestii Iron Mana, ale mimo wszystko czuję, że to nie jest moja bajka i że oprócz świetnych scen z Downeyem Jr. nic mnie do niego nie przyciąga. I tak, była to dosyć dobra rozrywka, ale nie usłyszycie ode mnie żadnych zachwytów, ochów i achów, jak to było w przypadku Mrocznego Rycerza, do którego wcześniej odwołał się C. 

Kolejna część o przygodach Tony'ego Starka (Robert Downey Jr.) rozpoczyna się od retrospekcji, w której  główny bohater jest na konferencji naukowej w Szwajcarii w 1999 roku. Pokazany nam zostaje Tony - kobieciarz - podczas związku z Mayą Hansen (Rebecca Hall), poznaje młodego naukowca Aldricha Killiana (Guy Pearce), który usiłuje przedstawić mu swój rewolucyjny projekt. Nieliczący się z nikim biznesman ignoruje go jednak, co sprowadzi na niego problem (sam zresztą o tym mówi w pierwszych trzydziestu sekundach filmu).

W ogóle cała produkcja utrzymana jest w klimacie zwierzenia Tony'ego. Zaczyna on od powyższej retrospekcji i kontynuuje o jej następstwach. Cały film opisuje przemianę Starka. Pojawia się wiele jego problemów osobistych: w ogóle nie chce słuchać Potts i ją ignoruje, problem jego "tożsamości ze zbroją", a także stany lękowe, które miewa (pojawia się tu bardzo klarowne nawiązanie do Avengers).

Pocałunek z robotem - still better love story than Twilight.
Postać tego, którego reklamowano jako "głównego złego", czyli Mandaryna, została zagrana bardzo dobrze przez Bena Kingsleya (swoją drogą, dziwny pomysł: zaangażować aktora hinduskiego pochodzenia do grania Chińczyka; nie mówcie, że dla Amerykanów wszyscy Azjaci wyglądają tak samo).  Mandaryn dla Iron Mana, jest tym samym, czym Bane jest dla Batmana - arcywrogiem, który dorównuje mu inteligencją i za wszelką cenę chce go zniszczyć. Wszyscy się bali, że ten potencjał zostanie zmarnowany. I został. Całkiem skutecznie. W życiu nie widzieliśmy tak dziwnego zwrotu akcji, jak ten, który nastąpił w sytuacji Mandaryna. Co z tego, że był ciekawy, jeżeli wśród fanów oczekujących więcej pozostawił niedosyt i niesmak?

Pozostałe postaci są świetne: duet Downeya Jr. i Paltrow jest świetny: są często zabawni, a jednocześnie widać, że jak w każdym związku zdarzają się im problemy. Don Cheadle jako War Machine/Iron Patriot (po przemalowaniu) odgrywa większą rolę w filmie niż poprzednio. Mimo iż dostał tak dużo scen, całościowo wypada dosyć niemrawo. Reszta postaci również jest trochę papierowa: Guy Pearce jako Aldrich, na początku wygląda jak jakiś dziwny nerd (strasznie przypomina Christophera Lamberta w okularach), a później jako demoniczny zły naukowiec, który do tego próbuje poderwać Pepper. Jest zwyczajnie bardzo prostą postacią - nie widać w nim za wiele dramatyzmu ani skomplikowania. To samo tyczy się też Mayi Hansen (Rebecca Hall), która zajmuje się modyfikacjami genetycznymi. Cała reszta mutantów walczących ze Starkiem też nie wyróżniała się niczym specjalnym: wszyscy byli praktycznie tacy sami, a ich motywy były niezrozumiałe (podobnie zresztą jak motywy Aldricha).


Efekty specjalne były powalające: wszystkiego było więcej i bardziej (ponownie). Cały świat zyskał mnóstwo nowych lokacji oraz strojów Iron Mana (ponad czterdzieści różnych rodzajów!). Cała technokratyczna otoczka filmu została jeszcze bardziej rozdmuchana, co C. uwielbia, ale dziewczynom niekoniecznie musiało przypaść do gustu.

C: Pierwsza część zafascynowała mnie technicznymi rozwiązaniami z pogranicza zwykłego sf, pseudonauk i czegoś niemożliwego w tym momencie, co jednak może zaistnieć w niedalekiej przyszłości. Kolejna jeszcze bardziej zwiększyła moją fascynację. Ale ta... to prawdziwa uczta, dla ludzi, tak jak ja, szukających różnorodnych technikaliów w filmach! Mnogość strojów Iron Mana, rozbudowany system komputerowy i pokazanie jeszcze raz, jak buduje się zbroję w warunkach polowych, stanowią dla mnie esencję tej produkcji. Co do samochodów: Stark zamienił swoje Audi R8, na prototypowego elektrycznego E-Trona (uwielbiam taką pseudo-ekologię). Poza tym bohaterowie w całym filmie nie poruszają się innymi autami niż Audi (jeden z głównych sponsorów).

"Wystarczy pomalować coś w kolory amerykańskiej flagi i dodać w nazwie "Patriot",
aby przedstawić światu zupełnie nową zbroję"
W kontekście wszystkich superlatywów niesamowicie razi potworna postawa polskiego dystrybutora, który postanowił sprzedawać tylko (droższą) wersję 3D. Chcieliśmy iść na 2D, ale po prostu się nie dało. Doprowadza nas to do wściekłości. Efekt "3D" sprawił, że film był ciemniejszy (czyli dużo brzydszy), a  sceny, gdzie coś się działo, były rozmazane i sprawiały, że bolały nas od nich oczy. Fakt, iż sekwencje walk były świetne, został przytłumiony przez rozcierające się kadry. Dlatego, gdy już wyjdzie, możemy wszystkim gorąco polecić wydanie DVD (albo lepiej jakiś wypasiony, nerdowski trzypak).

C: Film był nieziemski. Wyszedłem z niego zachwycony. Prawie tak jak z Mrocznego Rycerza Powstaje. Z tym, że dużo szybciej zauważyłem, jak bardzo akcja nie trzymała się kupy. Do tego zakończenie: każdy powinien sam je ocenić. Osobiście uważam, że jest trochę głupie. Wydaje się, że twórcy chcieli skończyć z postacią Iron Mana, co wygląda dziwnie w kontekście tego, że ma pojawić się w drugiej części Avengers (a może w kolejnych filmach o sobie samym). Film jest świetną "klamrą" spinającą trylogię o tym bohaterze.

B: Jest to mój czwarty film od Marvela (po dwóch Iron Manach Thorze) i ze szczerym sumieniem mogę powiedzieć, że podobał mi się z nich najbardziej (to pewnie dzięki zmianie reżysera). Gdyby nie to, że byłam zmuszona do obejrzenia go w 3D (czego nie trawię), naprawdę nie żałowałabym wydanych na seans pieniędzy. Co prawda, w stosunku do marvelowskich herosów wciąż pozostaję na neutralnej pozycji, jednak teraz bawiłam się znacznie lepiej niż poprzednio.

PS Mówi się, że z powodu kończącego się kontraktu Downeya Jr. oraz Gwyneth Paltrow nie będzie już kolejnych części tej serii, a główna postać ma się pojawić się w Avengers 2 oraz jako kameo w filmach innych superbohaterów.

PPS Jednak nie - ich kontrakt obecnie jest renegocjowany.


A to jest wspomniany na facebooku bawarski zegarek z kukułką. 

B C
Ocena: 8/10 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!