1 maja 2013

Iron Man

Rok produkcji:2008
Reżyser:Jon Favreau
Scenarzyści:Hawk Ostby, Mark Fergus, Art Marcum, Matthew Hollaway
Gatunek:Akcja, sci-fi
Plakat filmu: Iron Man








B: Kolejny film obejrzany pod presją ze strony C (obejrzyj to, obejrzyj!), a także ze zwykłej ciekawości i chęci zapoznania się z tematyką Avengersów. Zresztą, nie mogłam sobie podarować Roberta Downey Jr. jako superbohatera.

C: Przecież to jest film, od którego rozpoczęła się nowa generacja w filmowym uniwersum. Bez niego nikt chyba nie pomyślałby o kręceniu kolejnych filmów o kolejnych bohaterach. Oczywistym również jest, że należało się z nim zapoznać chcąc iść ze mną na premierę trzeciej części.

Film rozpoczyna się na terenie Afganistanu od porwania Tony'ego Starka (Robert Downey Jr.). Zajmuje się on tam nadzorowaniem testów nowych broni wyprodukowanych przez jego firmę. Podczas uprowadzenia zostaje postrzelony swoim własnym pociskiem, którego "inteligentne" odłamki dążą do rozerwania jego serca. Został porwany przez tajemniczego przywódcę rebeliantów, który chce wykorzystać jego konstruktorskie zdolności do produkcji potężnej broni. Jednak Tony buduje źródło energii, blokujące szkodliwe fragmenty, i podłącza do niego stworzony przez siebie kostium, przy pomocy którego ucieka. Tak właśnie powstaje Iron Man Mk I.


Po powrocie do kraju Tony Stark tworzy kolejne wersje swojej zbroi, aby chronić innych. Zachodzi z nim przemiana, przez którą chce zmienić profil firmy z tworzącej broń, na produkującą urządzenia obronne. Chce też użyć stworzonego przez siebie generatora łukowego, aby dać ludzkości tanią i ekologiczną energię. Spotyka się to niestety z oporem dotychczasowego pełniącego obowiązki prezesa "Stark Industries" - Obadiaha Stane'a (Jeff Bridges).

Jeżeli chodzi o stronę aktorską, to szczególnie przypadli nam do gustu Shaun Toub jako Yinsen oraz Gwyneth Paltrow jako Pepper Potts. Ten pierwszy był najzwyczajniej w świecie ujmujący (i jak ujęła to B. "taki kochany"), zaś Gwyneth po prostu była sobą: zwyczajną, śliczną, uśmiechniętą dziewczyną, która potrafiła Tony'emu służyć dobrym słowem, ale i strofować go, gdy robił głupstwa. Downey Jr. stanowił, oczywiście, siłę napędową filmu i swoją charyzmą mógłby obsłużyć kilka takich naraz. Jako bezczelny miliarder, showman, playboy i celebryta jest niezwykle przekonujący (do tego wygląda praktycznie tak samo, jak swój komiksowy odpowiednik).

B: Widoczny w tle robot-pupil jest przeuroczy.
Efekty specjalne są powalające. Sceny walki oraz latania niemalże w przestrzeni kosmicznej stanowią prawdziwą ucztę dla oczu.  Design kostiumów Starka jest fenomenalny: sprawia, że naprawdę można uwierzyć w ich realność. Cały świat Iron Mana jest logiczny i poukładany; praktycznie nie występują w nim zjawiska nadprzyrodzone, których nie można by wyjaśnić naukowo (wyjątkiem jest tu swego rodzaju fabularny wytrych - reaktory łukowy - co prawda, nieistniejący w rzeczywistości, jednak wyjaśniający, skąd Stark czerpie moc do zasilania swojej zbroi).

W ścieżce dźwiękowej przeważa mocny rock, co w 2008 roku było dosyć świeżym posunięciem w branży filmowej. Twórcy użyli w większości starych kawałków, zamiast pisać komponować całą muzykę specjalnie do swojej produkcji. Nadaje to Iron Manowi specyficzny klimat, a sceny walki czy popisów Starka są jeszcze bardziej "mięsne" i dynamiczne.


B: Jak na coś zupełnie nie w moim stylu, dzieło Favreau całkiem mi się spodobało. Uważam je za lepsze od Thora, któremu jednak brakowało "tego czegoś". Poza tym, dużo bardziej lubię odtwórcę Iron Mana niż Chrisa Hemswortha, co, choć mało obiektywne, znacznie wpływa na moją ocenę. Myślę, że filmu jako takiego nie muszę nikomu polecać, a sama zamierzam zapoznać się z resztą produkcji poświęconych przygodom Avengersów.

C: Film, już będący klasyką. Dzieło, które rozpoczęło niesamowity "hype" na uniwersum Marvela. Zapewne bez świetnego scenariusza, fantastycznych efektów specjalnych i narcystyczno-charyzmatycznej roli Roberta Downeya Jr. nie byłoby obecnie tylu produkcji poświęconych opisaniu całego tego świata, a także wielu planów, aby wprowadzić następne... i kolejne... i jeszcze więcej...



B C
Ocena: 8/10 9/10

1 komentarz:

  1. Nie bez powodu jest to jeden z moich ulubionych filmów :) Oglądałem go już niejeden raz i na pewno jeszcze go obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!