Rok produkcji: | 1996 |
Reżyser: | Tim Burton |
Scenarzysta: | Jonathan Gems |
Gatunek: | Sci-Fi, czarna komedia |
Oryginalny tytuł: | Mars Attacks! |
Film szeroko uznanego reżysera Tima Burtona nakręcony gdzieś pomiędzy Edem Woodem, a Jeźdźcem bez głowy, jest kolejnym dziełem tego twórcy stworzonym w tym specyficznym stylu za którym niektórzy szaleją, a inni nie trawią.
W tej produkcji zostało zaangażowane tyle gwiazd i znanych aktorów, do tego specjalizujących się w różnych rodzajach widowisk, że nie wiadomo jak zareagować na to nagromadzenie np.: gdy w jednej scenie występują razem Jack Nicholson, Pierce Brosman i Michael J. Fox. Pod względem rozmachu obsadowego ten film może być porównywalny chyba tylko z Niezniszczalnymi.
Patrząc na tytuł można zadać sobie pytanie: dla kogo jest ten film? Raczej dla fanów science-fiction, którzy wyłapią dużo odniesień do różnych kultowych produkcji, ale też dla fanów twórczości Tima Burtona (np.: w jednej scenie pojawia się epizodyczna postać z Powrotu Batmana), ponieważ ten film jest tak "Burtonowski" jak tylko film bez Johnego Deppa może być.
Patrząc na efekty specjalne widać, że potwornie się zestarzały, a CGI jest świecące i nienaturalnie się porusza. Do tego modele statków Marsjan są wykonane tak, że tylko dziecko uwierzy, że to prawdziwe statki. Innymi filmami z epoki, miały grafikę komputerową na dużo wyższym poziomie. Możliwe, że cel jaki przyświecał reżyserowi to jeszcze większe podkreślenie parodystycznego charakteru właśnie przez takie "nieporadne" efekty.
Gra aktorska wszystkich gwiazd jest fenomenalna (no, może z wyjątkiem Dannego DeVito, który nie bardzo jak miał się wykazać w swojej roli), a obserwacja Pierce'a Brosmana przechadzającego się fajką w zębach i głoszącego kolejne pseudo-naukowe teorie jest samą przyjemnością.
Podsumowując: film jest świetnym przykładem kina familijnego, który nie wymaga za dużo myślenia, a daje dużo frajdy. Mogę szczerze go polecić wszystkim fanom sf, aczkolwiek jest troszkę "jednorazowy". Idealnie podsumowuje
ludzką, a szczególnie amerykańską mentalność. Sceny, w których
prezydent i jego doradcy wierzą Marsjanom, że to nieporozumienie,
są świetną paralelą ludzkiej głupoty i naiwności. Najgorsze jest
to, że w razie podobnego przypadku, tego typu katastrofa wyglądałaby
pewnie bardziej tak niż w np.: Wojnie światów.
PS Ciekawe czy George Lucas wzorował się na ostatniej scenie z Natalie Portman kręcąc Mroczne Widmo?
PS Ciekawe czy George Lucas wzorował się na ostatniej scenie z Natalie Portman kręcąc Mroczne Widmo?
B | C | |
Ocena: | -/10 | 8/10 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!