13 grudnia 2012

Mroczne Cienie

Rok produkcji: 2012
Reżyser: Tim Burton
Scenarzysta: Seth Grahame-Smith
Gatunek: Fantasy, horror, komedia
Oryginalny tytuł: Dark Shadows
Mroczne Cienie







Ostatnio w kulturze powraca motyw wampira (Zmierzch, Van Helsing, Underworld, Blade, Od zmierzchu do świtu czy choćby Pamiętniki wampirów). Trendowi temu nie oparł się też Tim Burton, który jakoś dotąd umiał iść pod prąd modzie.

C: Ciężko ukryć, że ten kontrowersyjny i dziwaczny reżyser jest jednym z naszych ulubionych. Edward Nożycoręki oraz Batman są zaś w czołówce naszych ukochanych filmów. Z tego powodu poprzeczka przed kolejną jego produkcją była zawieszona bardzo wysoko.

B: Z twórczością Tima Burtona zapoznałam się dawno temu, jeszcze w gimanzjum, kiedy to po raz pierwszy zobaczyłam Johnny'ego Deppa w roli smutnego młodzieńca z nożyczkami zamiast palców. Pamiętam, jak razem z moim kolegą przebraliśmy się w dniu Żakinady za postaci z tego filmu (on był Edwardem, ja zaś w zamierzeniu miałam przypominać Kim, a wyszłam bardziej jak panna młoda). Bardzo lubię twórczość tego reżysera, dlatego bez wahania poszłam do kina na Mroczne cienie, myśląc, że będzie to świetny film.

Wampiryzm jako temat bardzo szeroki jest również nośny i daje się interpretować na wiele sposobów. Tutaj otrzymujemy odpowiedź na pytanie: co by było gdyby (nieśmiertelny przecież) wampir został zakopany pod ziemią i wyszedł dopiero w czasach bliskich współczesnych?


Pomysł zderzenia światów z dwóch różnych czasów został już wielokrotnie zrealizowany (np. Goście, goście), a mimo tego dalej jest całkiem śmieszny i ma duży potencjał. Czy Burtonowi udało się go wykorzystać? 

Barnabas Collins (Johnny Depp) był dziedzicem fortuny rodziny Collinsów w mieście Maine. Niestety popełnił bardzo tragiczny w skutkach błąd: zakochał się w Angelique Brouchard (Eva Green), a później złamał jej serce. Kobieta okazała się czarownicą, więc w akcie zemsty zamieniła go w wampira. Następnie podburzyła przeciwko niemu ludzi z miasta, którzy związali go, wsadzili do żelaznej trumny i zakopali na wieki. Dosłownie.

W 1972 roku ekipa budowlana natrafiła przypadkiem na dziwne znalezisko. Niestety, nigdy nie dowiedzieli się, co ich zabiło. Barnabas zaś udał się do swojej posiadłości, aby zapoznać się z nowym pokoleniem rodziny Collinsów. Na jego nieszczęście, nie wszystko wyglądało tak różowo, jak kilkaset lat wcześniej.

Pomysł miał bardzo duży potencjał, który Burtonowi udało się skutecznie zabić. Nie wykorzystał prawie żadnej możliwości do pokazania gagu "o przybyszu z przeszłości", a te, które zaprezentował, były bardziej żałosne niż śmieszne. W dodatku, jeśli chodzi o realizację, film także nie stał na szczególnie wysokim poziomie: widoczne niedoróbki scenariuszowe i przewidywalne rozwiązanie odejmują następne punkty produkcji.

Rola Johnego Deppa jest następną rzeczą, którą dało się zrobić lepiej. Jego aktorstwo jest tu przypominające bardzo Jacka Sparrowa, co może i nie jest wadą, ale do tego filmu po prostu nie pasuje. Natomiast Helena Bonham-Carter... cóż, po prostu przez chwilę pojawiała się na ekranie, o aktorstwie Michelle Pfeiffer również nie można powiedzieć niczego szczególnego. Obie aktorki mają na swoim koncie o wiele lepsze role. Dużo osób twierdzi również, że charakteryzacja postaci ich nie przekonuje. My jednak uważamy, że akurat to zostało dobrze dobrane - trzyma się konwencji obśmiewania filmów o wampirach.

Trudno jest polecić Mroczne cienie komukolwiek. My z kina wyszliśmy zawiedzeni, a nasza nadzieja na to, że Tim Burton wniesie do współczesnego kina swój świeży powiew dziwactwa - zduszona w zarodku. Myślę, że zamiast oglądać ten film, można by powrócić do dawnych produkcji reżysera, które są zdecydowanie o wiele lepsze.

B C
Ocena: 5/10 6/10

8 komentarzy:

  1. jakbym czytał samego siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no rzeczywiście :-)
      (dopiero teraz przeczytałem Twoją recenzję)

      Usuń
  2. mam wrażenie, że jego ostatnie filmy są takie same. czytałam, że w Frankenweenie nadzieja na powrót starego dobrego Burtona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak słyszałam, choć pojawia się wiele głosów, które mówią, że niepotrzebnie zrobiony jest w 3D i że sądzili, że ten film będzie lepszy.

      Usuń
  3. animacja jest czymś innym od klasycznego filmu, także poczekajcie z tym powrotem ;)
    Do B: Niepotrzebnie robiony w 3d ? o co kaman? zawsze jest opcjonalna wersja 2d przeciez :):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chodzi o to, że w kinach nie ma wersji 2D. Sprawdziłam repertuary większości kin w Krakowie i nie znalazłam wersji innej niż 3D.

      Usuń
    2. Przeglądnij sobie repertuary: żaden wielki multipleks (Multikino, Cinema-City albo Helios) nie wyświetla tego filmu w 2D. Rzeczywiście znalazłem wersję 2D, ale głównie za granicą. Jeżeli chodzi o wyświetlanie w Polsce to tylko w kilku małych kinach. Nie do końca wiem do czego ma doprowadzić taka polityka polskiego dystrybutora.

      Usuń
  4. polska dystrybucja leży i kwiczy . Począwszy od tłumaczenia tytułów skończywszy na doborze repertuaru. Hajs ! Hajs ! Hajs !

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!