16 marca 2013

Dziewczyna z perłą

Rok produkcji: 2003
Reżyser: Peter Webber
Scenarzysta: Olivia Hetreed, Tracy Chevalier
Gatunek: Dramat obyczajowy
Oryginalny tytuł: Girl With a Pearl Earring
Plakat filmu: Dziewczyna z perłą








Malarstwo nie jest czymś, co mnie szczególnie fascynuje. Zupełnie się na nim nie znam (niestety) i czuję się z tego powodu odrobinę winna. Dlatego nie mogę powiedzieć, bym zainteresowała się Dziewczyną z perłą z powodu mojej miłości do twórczości Vermeera. Mimo wszystko, nie znając zbyt wielu jego prac (choć wiemy jedynie o 37) od dawna planowałam obejrzenie historii  niezwykłego obrazu, który chyba każdy z nas skądś kojarzy. Najpierw poznałam ścieżkę dźwiękową - wspaniałą, czarującą muzykę skomponowaną przez Alexandre'a Desplata. I tak powoli film Petera Webbera mnie zaczarowywał. 

Na początku zaznaczę, iż fabuła Dziewczyny z perłą nie jest jednocześnie opartą na faktach historią obrazu. Historycy sztuki przypuszczają, że uwieczniona przez malarza kobieta to jego córka, jednak jej ówczesny wiek wskazuje na coś innego - była zbyt młoda, by mieć tak dojrzałą urodę. Reżyser oparł swoją opowieść na książce Tracy Chevalier o tym samym tytule. Rozpoczyna się ona od przyjazdu Griet (Scarlett Johansson) do Deft (Holandia), by pracować dla państwa Vermeerów. Tam poznaje bardzo sympatyczną służkę Tanneke (Joanna Scanlan), która opowiada jej o dotychczasowym życiu słynnego malarza i jego rodziny. Otóż Johannesowi Vermeerowi (Colin Firth) nie wiedzie się najlepiej. Ma liczną gromadkę dzieci na utrzymaniu, a jego żona spodziewa się już następnego. Jest uzależniony finansowo od swojego mecenasa,  Pietera van Ruijvena (Tom Wilkinson), który zamawia od niego portret pięknej Griet. Od tego momentu Johannesa i jego służącą będzie łączyć ścisła współpraca w tajemnicy przed panią Vermeer (Essie Davis).


Film Petera Webbera jest przede wszystkim przepiękny wizualnie. Kolejne kadry przypominają dzieła Vermeera (żeby nie być gołosłownym - naprawdę to sprawdziłam tuż po seansie), a jak mówi internetowe źródło wiedzy o filmach, twórca inspirował się także obrazami Hobbema i Pietera de Hoocha. Najważniejsze jest jednak to, że zdjęcia Eduarda Serry zachwycają nie tylko ludzi zainteresowanych malarstwem. Są idealnie dopracowane, kolejne sceny istnieją dla tych zdjęć, a nie odwrotnie. Podczas oglądania Dziewczyny z perłą, odnosiłam wrażenie, że aktorzy wchodzą do kolejnych pokoi nie po to, by zagrać, lecz po to, by dopełnić obraz, stworzyć doskonałą kompozycję.

Będąc przy grze aktorskiej, wspomnę kilka słów o Scarlett Johansson. O ile w innych filmach, takich jak Vicky Cristina Barcelona czy Scoop - gorący temat, jej kreacje wydają się zbyt nachalne (pewnie to wina postaci), to w dziele Webbera zachwyca delikatnością i kunsztem, jej postać jest bardzo liryczna (ale nie przesadnie). Jeśli chodzi o Colina Firtha, to początkowo miałam wątpliwości, czy aby na pewno jest odpowiedni do tej roli, ale bardzo szybko zmieniłam zdanie. Był artystą z krwi i kości, nie żadnym sztampowym szaleńcem, nieliczącym się z niczym oprócz sztuki, ani wredną świnią, której jedynym atutem jest talent. Sprawiał wrażenie człowieka - tak po prostu - zachwyconego barwami chmur i pięknem kobiecej twarzy. Razem ze Scarlett stworzył idealny duet.


To, co przede wszystkim jest warte uznania w opisywanym przeze mnie filmie, to subtelność, z jaką potraktowane zostały relacje malarza i służącej. Nic nie jest tam powiedziane dosłownie, nie ma tam zbędnej intrygi czy erotyzmu. Obserwujemy, jak razem mieszają barwniki, jak na siebie patrzą podczas tworzenia obrazu, mamy pozornie nic nieznaczące gesty czy spojrzenia. Wszystko to jest przepełnione niezwykłą delikatnością. 

Jak już na początku napisałam, do dzieła Webbera przyciągnęła mnie muzyka Alexandre'a Desplata, która jest absolutnie wspaniała. Została perfekcyjnie dopasowana do kadrów filmu, ale nie oznacza to, że nie można jej słuchać samej w sobie. Należy do tych nielicznych ścieżek dźwiękowych, które nie dłużą się bez upraszczającego przyswojenie obrazu.


Szczerze polecam ten film nie tylko osobom zainteresowanym malarstwem (sama jestem przykładem na to, iż laik też może pokochać Dziewczynę z perłą), ale także wszystkim, którzy uwielbiają piękne kadry, cudowną muzykę i subtelnie opowiedzianą relację pomiędzy muzą a mistrzem.




B C
Ocena: 9/10 -/10

6 komentarzy:

  1. ,,Dziewczyna z perłą" to jeden z filmów, które puściła nam na lekcji nauczycielka. I nawet nie bulwersowałam się i go oglądałam. ;D
    Oczywiście skończyliśmy na którejś minucie i do tej pory nie wiem, jaki był finał tej historii.
    Nie przepadam za Scarlett, drażnią mnie jej miny i głównie dlatego nie mogę zmusić się do ponownego obejrzenia.
    Pamiętam, że większą część filmu zastanawiałam się, skąd znam tego gościa z jasnymi, strasznymi oczami (oglądałam kiedyś fragment ,,Red Eye" i tak mi jakoś utkwił w pamięci).
    Chyba nie nadaję się do oglądania produkcji o sztuce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że w niektórych filmach Scarlett rzeczywiście jest irytująca, ale w "Dziewczynie z perłą" naprawdę mnie ujęła i moim zdaniem idealnie pasuje do roli Griet.
      Ja za to tego "gościa z jasnymi, strasznymi oczami" kojarzyłam z "Mrocznego rycerza", gdzie grał doktora Crane'a (oczywiście, odkryłam to dopiero po wejściu na filmweb :D). Trzeba przyznać, ma w sobie coś niepokojącego.
      Oj tam, nie nadajesz się. Przecież to, że jedna produkcja Ci się nie spodobała, nie oznacza, że tak będzie z każdą :). Mimo wszystko zachęcam Cię do ponownego obejrzenia - zawsze to inaczej oglądać film na spokojnie, w domu, niż w klasie, gdzie wiesz, że i tak nie zobaczysz całego i masz mnóstwo innych spraw na głowie.
      Serdecznie pozdrawiam,
      B

      Usuń
    2. Gdy grała nianię z Nowego Jorku, to nawet byłam w stanie ją znieść. :)
      Właśnie w domu najgorzej ogląda mi się takie mądre filmy, bo nigdy nie mogę się zmusić do obejrzenia czegoś ambitnego. Taka np. ,,Dziewczyna z perłą" zawsze przegrywa z jakąś komedią romantyczną. :)

      Usuń
    3. Też tak miałam, ale znalazłam na to sposób - zazwyczaj oglądam te "mądre" filmy z kimś innym, kto nie lubi komedii romantycznych (np. z C) :).

      Usuń
  2. Film, który od lat leży u mnie w szufladzie i jakoś jeszcze go nie obejrzałam (nawet nie wiedziałam o czym jest). Kurcze w ogóle nie wyobrażam sobie Firtha w takiej roli, tym bardziej jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam w recenzji - też mi zupełnie do tego nie pasował. (Zwłaszcza, że podobno to Ralph Fiennes miał zagrać Vermeera, ale w ostatniej chwili zrezygnował). Później jednak zmieniłam zdanie, bo Firth genialnie sobie poradził w tej roli.
      Jeszcze raz zachęcam do obejrzenia :)
      B

      Usuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!