17 marca 2013

Chłopaki też płaczą

Rok produkcji: 2008
Reżyser: Nicholas Stoller
Scenarzysta: Jason Segel
Gatunek: Komedia romantyczna i (trochę na wyrost) muzyczny
Oryginalny tytuł: Forgetting Sarah Marshall
Plakat filmu: Chłopaki też płaczą









Co leciało w piątek w telewizji? Chlopaki też płaczą (dziwny polski tytuł w porównaniu do Forgetting Sarah Marshall). Miałem wolny wieczór, a od rana poszukiwałem jakiejś niezobowiązującej rozrywki. Normalnie nie oglądałbym czegoś, co zapowiada się tak głupio, ale już w pierwszej scenie zobaczyłem Jasona Segela, którego bardzo cenię za jego role w How I met your mother oraz w nowych Muppetach.

Głównym bohaterem jest Peter Bretter (właśnie Segel), który jest kompozytorem. Jego ostatnią pracą jest pisanie muzyki do serialu Miejsce zbrodni, w którym główną rolę gra jego dziewczyna - Sarah Marshall (Kristen Bell). Ponieważ on jest nieodpowiedzialnym i zamkniętym w sobie dzieciuchem (je tylko płatki śniadaniowe i całe dnie przesiaduje w domu w dresie), już w drugiej scenie filmu się rozstają. Peter zaczyna szukać rozwiązania problemu swojego złamanego serca: chodzi do lekarzy ("Przeleć wszystko, co się rusza" - rada doktora), gada z kumplami i sypia ze wszystkimi napotkanymi dziewczętami, ale jednocześnie dalej płacze za Sarą (dosłownie!) i wszystko mu ją przypomina. Za namową brata wyjeżdża na wakacje na Hawaje. Tam poznaje miłą recepcjonistkę Rachel Jansen (Mila Kunis), która z braku wolnych miejsc oferuje mu najdroższy apartament, a ponieważ jest biedny i miły, to może tam mieszkać za darmo. Oczywiście kogo Peter spotyka w hotelu? Sarę z jej nowym chłopakiem - Aldousem Snowem (Russel Brand), który jest uosobieniem stereotypów o każdym słynnym rockmanie.


Dla ludzi orientujących się w tego typu schematach dalsza akcja jest całkowicie przewidywalna: najpierw nastąpi kilka niezręcznych/śmiesznych sytuacji, kiedy była para nie będzie chciała na siebie wpaść, gdzieś pod koniec będą chcieli do siebie wrócić, ale główny bohater i tak skończy z Milą Kunis. Prawda?

W całym filmie występuje też jeszcze kilka wątków pobocznych, które chyba zostały tam dodane tylko dla zwiększenia ilości gagów, np. świeżo poślubiona para, która wybitnie nie radzi sobie w łóżku, albo kelner z hotelowej restauracji, który bez przerwy narzuca się Aldouse'owi, twierdząc, że jest jednym z jego największych fanów.

Piosenek było trochę za mało, żeby nazywać ten film muzycznym. W całym niby są 24 utwory, ale za bardzo ich nie widać: liczy się tylko świetna i prześmieszna piosenka o Draculi zaśpiewana i napisana przez Segela.



Widać, że reżyserowi dużo lepiej wychodzi nakreślanie postaci męskich. Jason Segel jako Peter wypada "misiowo" (jak to on), płaczliwie, a jednocześnie na koniec staje się bardziej męski. Gra dobrze, żarty przez niego opowiedziane są często śmieszne, a nade wszystko umie śpiewać (nawet wykonał po pijaku motyw z Muppet Show). Russel Brand jako rockman - abstynent wypada równie interesująco. Mimo bycia postacią drugoplanową jego rola jest jeszcze ciekawsza: na początku nie lubimy go, ale im dalej, tym bardziej widzimy, że zaczyna dogadywać się z Peterem. Ciężko na koniec powiedzieć, że się lubią, ale widać między nimi nić porozumienia. W dalszym ciągu uważam, że postać kelnera (Jonah Hill) oraz nowożeniec (Jack McBrayer) są niepotrzebne i do tego jeszcze średnio śmieszne. Postaci kobiece w filmie reprezentują głównie Mila oraz Kristen. Pierwsza z nich jest przyjemna, jej rola jest całkowicie zwyczajna, bo taka ma być: ma pięknie wyglądać obok Segela. Nie musi wnosić żadnego udawanego dramatyzmu, jest potrzebna, aby film skończył się szczęśliwie. Za to Kristen: jej postać to zwykła samolubna zołza, która jeszcze uważa, że nic złego nie zrobiła. Jest przekonywująca w tym, co robi, chociaż nikt jej nie lubi.



Więc co w tym filmie jest innego? To, że jest komedią romantyczną specjalnie dla chłopców: głównym bohaterem jest mężczyzna, a to kobieta jest "tą złą". Podobno historia jest oparta na osobistych przeżyciach Jasona i w tym filmie widać autentyzm: każdy, kto utracił dziewczynę, czuł się na pewno w podobny sposób. Jednocześnie widać, że można sobie dać z tym jakoś radę. Film jest krzepiący i śmieszny, ponieważ żarty nie są dobrane bez sensu.

B C
Ocena: -/10 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!