16 października 2013

Arrow: Sezon 1.

Rok produkcji: 2012
Gatunek: Akcja, sensacyjny
Długość odcinka: 43 minuty
Stacja TV: The CW
Plakat filmu: Arrow






Podczas wakacji zastanawialiśmy się, jaki serial by tu na szybko oglądnąć (dlatego między innymi odpadała Gra o Tron - którą B. już obejrzała sama -  albo Breaking Bad). Od pewnego czasu miałem w głowie Arrowa (jako produkcję osadzoną w uniwersum DC), a ponieważ ma na razie miał  tylko jeden sezon (23 odcinki), poszło to całkiem szybko.

Głównym bohaterem jest Oliver Queen (Stephen Amell) multimilioner i playboy, który w wyniku katastrofy swojego burżujskiego jachtu trafia na (prawie) bezludną wyspę i spędza tam 5 lat, walcząc o życie. To oczywiście zmienia jego spojrzenie na świat i po powrocie do Starling City (które w komiksach nazywało się Star City), staje się mścicielem w kapturze. Ponieważ na wyspie nauczył się świetnie strzelać z łuku, postanawia ubrać się w strój quasi-Robin Hooda (z tym, że znowu: w komiksie wygląda bardziej jak Robin, a tutaj jakby już trochę wyewoluował).

Cały sezon poświęcony jest temu, jak próbuje się z powrotem odnaleźć w swoim rodzinnym dworku, odbudować relacje z siostrą Theą (Willa Holland), matką (Susanna Thompson), najlepszym przyjacielem Tommym Merlynem (Colin Donnell) oraz swoją byłą dziewczyną (Katie Cassidy), której ojciec (Paul Blackthorne) jest detektywem policji i jak się zapewne można domyśleć, będzie Arrowowi deptał po piętach.


Przez pierwsze dziesięć odcinków akcja toczy się niespiesznie i bardzo schematycznie. Pojawia się przestępca, Arrow go łapie, wszyscy się cieszą. Na początku jest to ciekawe, poznajemy nowego bohatera, jego metody, możliwości, ale gdzieś po trzech odcinkach staje się wyjątkowo sztampowe. Pojawiają się coraz głupsze wątki, a całość tak jakby stoi w miejscu. Później gdzieś w okolicy dziesiątego następuje nagła zmiana i wszystko się rozkręca (chyba zmienili scenarzystów). Akcja nabiera tempa, skomplikowania, poznajemy dużo ciekawszą część pobytu Olivera na wyspie i nagle w końcu zaczyna się okazywać, że większość bohaterów nie jest tymi, za których ich uważaliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt epizodów. Po prostu zaczyna się dziać.


I tak napięcie rośnie do samego końca. Dlatego też z taką niecierpliwością oczekiwaliśmy na rozpoczęcie drugiego sezonu - nie wiedzieliśmy, co scenarzyści wymyślili teraz, po tym, jak zostawili cały świat na takim cliffhangerze.

Wśród aktorów najważniejszy jest oczywiście główny bohater. Stephen Amell poradził sobie z tą rolą w miarę zadowalająco. Nie jest to szczyt światowego aktorstwa, ale warto zwrócić uwagę, że musi grać w dwóch różnych realiach czasowych, dwóch praktycznie różnych ludzi i na każdym kroku pokazywać, jak bardzo się zmienił. W innych rolach wyróżniają się: Manu Bennet, który ostatnio zawsze gra szorstkich osiłków (w Spartacusie... był niezapomniany), ale naprawdę dobrze mu to wychodzi; John Barrowman jako tajemniczy ojciec Tommy'ego Merlyna oraz Paul Blackthorne jako detektyw, którego życie osobiste coraz bardziej się splata z przeżyciami wszystkich innych bohaterów (a poza tym, naszym zdaniem wygląda jak młody Jack Nicholson i nawet podobnie gra).


Od lewej: Malcolm Merlyn, Dinah Lance oraz Tommy Merlyn.

Podsumowując, serial ma swoje lepsze i gorsze strony. Początkowe odcinki są naiwne, żeby nie powiedzieć, że wręcz głupie. Ale później się to rozwija. Ktoś bardziej zaznajomiony z uniwersum znajdzie bardzo dużo odniesień do świata DC, a także rozpozna mnóstwo postaci (C: moją ulubioną i tak pozostanie Deadshot). Do tego twórcy na bazie sukcesu tego sezonu zaplanowali już cały serial o Flashu Gordonie, który będzie miał swój wstęp właśnie w drugim sezonie Arrow. Dodatkowo, jest jedna rzecz, która nas bardzo nurtuje: jak ten serial się ma do Man of Steel? Byłoby naprawdę fajnie, gdyby DC stworzyło jeden wspólny świat (warto wspomnieć, że The CW należy w 50% do Warnera), tak jak zaczął Marvel ze swoim serialem o agentach S.H.I.E.L.D.

Polecamy i naprawdę wierzymy w to, że kolejny sezon będzie lepszy, ciekawszy i z większą ilością bohaterów.


B C
Ocena: 7,5/10 8/10

3 komentarze:

  1. Mimo braków w znajomości uniwersum DC serial nawet mi sie podobał.Tak jak piszesz poczatek był sztampowy,nudnawy i przewidywalny,a potem okazało sie że jednak nie wszystko jest takie znowu powtarzalne i że można cos tam jeszcze wymyślić.Na drugi sezon jakoś specjalnie nie czekam,będzie to obejrzę...mam i tak wiele seriali do oglądania...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie miałem jeszcze okazji obejrzeć, ale fajnie się prezentuje. Muszę się zabrać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Arrow był fajny, jednak nudne odcinki przeplatały się z tymi mega ciekawymi. Dlatego też moje uczucia co do niego są dość mieszane.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!