13 października 2015

Broadchurch: Sezon 1.

Rok produkcji:2013
Gatunek:Dramat, kryminał
Długość odcinka:48 minut
Stacja TV:ITV
Plakat filmu: Broadchurch: Sezon 1.


Jeśli obserwujecie nas na Facebooku, zapewne zauważyliście, że uwielbiamy Doktora Who. Doceniamy każdego aktora, który wcielił się w główną postać, ale nie ukrywamy, że najbliższy nam jest David Tennant - zabawny, poruszający, pełen entuzjazmu, szczery, otwarty (a przynajmniej sprawiający takie wrażenie jako Doktor). To dla niego zaczęliśmy oglądać Broadchurch - brytyjski serial kryminalny, w którym gra główną rolę - detektywa Aleca Hardy'ego.

Tytuł serialu to nazwa miasteczka, w którym rozgrywa się większość akcji. Atmosferą przypomina ono skrzyżowanie Pagford z Trafnego wyboru z Twin Peaks i Fortitude: wszyscy się znają, mijają się na co dzień, wydaje się, że nikt nie ma przed nikim tajemnic, a każdy nowo przybyły jest niezwykłym zjawiskiem. Taką właśnie osobą z zewnątrz jest Alec Hardy - przyjeżdża nie wiadomo z jakiego powodu, po czym zajmuje od dawna wyczekiwane stanowisko Ellie Miller (Olivia Colman). Jest zamknięty w sobie, nie lubi rozmawiać, do śledztwa podchodzi profesjonalnie - a więc bezuczuciowo (przede wszystkim dlatego, że nie jest powiązany z żadnym z mieszkańców). Cała ta sytuacja jest bardzo trudna dla Ellie, która pierwszy raz dostaje sprawę morderstwa - w dodatku ofiarą jest syn jej bliskich znajomych. Wszystkie te okoliczności składają się w świetnie zobrazowane napięcie między dwojgiem detektywów.


Jeśli chodzi o samą kwestię śledztwa, to prawie każdy z bohaterów jest naświetlony w taki sposób, iż może budzić nasze podejrzenia. Aż do samego końca bardzo trudno jest odgadnąć, kim jest morderca oraz jaki był jego motyw. Historie mieszkańców Broadchurch są bardzo rozbudowane, przez co samo śledztwo nie posuwa się w zawrotnym tempie - dzięki temu twórcy uzyskali efekt autentyczności, detektywi nie wydają się nadludźmi, którzy prześwietlają podejrzanego niczym rentgen.


To, jak obcy dla mieszkańców Broadchurch jest detektyw Hardy, podkreśla bristolski akcent Davida Tennanta. Zabieg ten został usunięty w amerykańskiej wersji serialu, Gracepoint, gdzie, co ciekawe, w roli głównej również obsadzono Tennanta. Po obejrzeniu zwiastuna stwierdziliśmy, że Gracepoint wydaje się słabą, zamerykanizowaną kalką oryginalnego serialu, w którym to, co najlepsze, było stricte europejskie, a konkretniej: brytyjskie. Tym bardziej tworzenie osobnej wersji serialu nie ma sensu, skoro zatrudnia się tego samego aktora i nie zmienia się niczego w fabule. Mówi się, że Amerykanie tak chętnie robią remake'i europejskich dzieł, ponieważ chcą usłyszeć je po amerykański, bo nie mogą zrozumieć brytyjskiego akcentu. Jeżeli jest to prawda, to naprawdę bardzo źle o nich świadczy. Zresztą, już wiadomo, że drugi sezon Gracepoint nie powstanie.

Wracając do właściwej recenzji: ujęcia w Broadchurch przykuwają uwagę. Są długie, ciekawe, wręcz kinowe. Scenografia jest bardzo dokładnie dopracowana, zdjęcia są świetne zarówno pod względem estetycznym, jak i w kwestii spójności z charakterem historii. Całości dopełnia naprawdę ciekawa ścieżka dźwiękowa, skomponowana przez Ólafura Arnaldsa, islandzkiego multiinstrumentalistę.


Niejednokrotnie oddychaliśmy z ulgą, gdy już myśleliśmy, że scenarzyści zrujnują świetną scenę, stosując typowe dla tego gatunku cliché. Nigdy tak się jednak nie działo i po paru odcinkach zaczęliśmy im coraz bardziej ufać - i coraz bardziej czerpać przyjemność z oglądania naprawdę bardzo dobrze napisanego serialu. Rzadko zdarza nam się napisać w całości pozytywną recenzję, bez większych czy mniejszych uwag - ta będzie wyjątkiem. Pierwszy sezon Broadchurch nie ma słabych stron: jest dopracowany, z dobrym aktorstwem (pomijając dwie mało znaczące postaci), oraz ze stroną audiowizualną, która stanowi idealne dopełnienie treści. 
B C
Ocena: 9/10 10/10

1 komentarz:

  1. Nie słyszałem o tym serialu, ale sam zarys scenariusza brzmi ciekawie. Wysoka ocena też się znikąd nie wzięła.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!