9 lutego 2013

Lot

Rok produkcji: 2012
Reżyser: Robert Zemeckis
Scenarzysta: John Gatins
Gatunek: Dramat
Oryginalny tytuł: Flight
Plakat filmu: Lot







Jedyny film z Denzelem Washingtonem, jaki dotąd obejrzałem, to Deja Vu, który, z uwagi na wartką akcję i ciekawie rozwiązany motyw podróży w czasie, bardzo przypadł mi do gustu. Rozpoczynając oglądać Lot, byłem niezwykle ciekawy, jak aktor sobie poradzi ze swoją rolą. 

Akcja filmu toczy się w popularnym od jakiegoś czasu temacie katastrof lotniczych. Głównym bohaterem jest kapitan Whip Whitaker (Danzel Washington) i to z jego perspektywy oglądamy wszystkie wydarzenia. Na początku obserwujemy go, jak budzi się rano w hotelowej sypialni z jakąś kobietą. Scena świetnie wprowadza nas w życie pilota, ponieważ w tym samym czasie dzwoni też żona, z którą się rozwiódł, i upomina się o pieniądze na obojętne mu dziecko. Kobieta śpiąca obok niego okazuje się zaś być jedną ze stewardess. W tym miejscu również widzimy, że kapitan nie stroni od alkoholu oraz narkotyków.

Do tego momentu wydaje nam się, że całkiem charyzmatyczny kapitan wiedzie fantastyczne życie: ma pracę, w której się spełnia, stać go na wszystko i nie ma prawie żadnych trosk. Tylko, że z każdym momentem coraz bardziej tracimy do niego sympatię i zaczynamy podejrzewać, że coś jest nie tak.

Po wejściu na pokład samolotu widać, że czuje się jak u siebie w domu. Jego postać zostaje zestawiona z młodym drugim pilotem, który jest całkowitym przeciwieństwem kapitana. Whip wykazuje pogardę dla wszystkich norm i utartych schematów oraz lekceważenie dla współpracowników. Widzimy również, że pije alkohol, a potem na znaczną część lotu po prostu zasypia. Chwilę przed lądowaniem budzi się i wtedy właśnie pojawiają się problemy. Okazuje się, że samolot nagle zaczął spadać. Kapitan robi kilka brawurowych manewrów, które wydają się niewykonalne samolotem pasażerskim (np. odwraca go do góry kołami), a potem awaryjnie ląduje na jakimś polu, zahaczając wcześniej o wieżę kościoła. Następnie budzi się w szpitalu.



W dalszej części filmu widzimy, jak zostaje okrzyknięty bohaterem. Spośród całego lotu zginęły tylko cztery osoby, choć nie powinien przeżyć nikt. Eksperci zgodnie stwierdzają, że Whip jest bohaterem, ale, jak to zawsze w takich sytuacjach, komisja badająca wypadki lotnicze i tak przeprowadza śledztwo. Dalsza akcja toczy się według schematu: znaleźli następny dowód złej postawy kapitana - udaje mu się jakoś wybronić / zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego.

Dziwi jednak to, że zachowanie kapitana Whitakera przez wiele lat nie przeszkadzało jego współpracownikom - nikt jakoś nie zwrócił mu uwagi na to, co robi. Problem pojawił się dopiero, gdy sytuacja wymknęła się spod kontroli i pojawiły się podejrzenia, że za katastrofą stoi właśnie jego zachowanie. Co gorsza, wiele osób wiedzących o tym, że ma on problemy, chciało to za wszelką cenę zatuszować. Najtragiczniejsze jest to, że w wielu przypadkach naprawdę im się udało. Czy zwykła zmowa milczenia potrafi spowodować, że człowiek tak nieodpowiedzialny jak kapitan Whitaker uniknie kary?

Film jest satysfakcjonującym i realnym studium alkoholizmu połączonego z innymi uzależnieniami. Obserwujemy tu te wszystkie zjawiska i zachowania, o których się słyszy albo czyta w gazetach. Ponieważ na początku trochę zżyliśmy się z bohaterem, boli nas to, jak bardzo się pogrąża i nie umie wyjść z nałogu, jak kłamie na temat swoich problemów. Nie rozumiemy jego dalszych decyzji. Nie wiemy, dlaczego, gdy obiecał, że nie będzie pił, to pojechał od razu do sklepu po skrzynkę piwa i mając prawo w głębokim poważaniu, zanim zdążył wrócić do domu, był już nieźle pijany. Nie rozumiemy również mechanizmu wyparcia, który nakazuje mu powtarzać wszystkim, że nie ma żadnego kłopotu.

Film został świetnie nakręcony. Z każdym następnym momentem rośnie nasza wściekłość wobec głównego bohatera, bo widzimy, jak bardzo irracjonalnie pokierował swoim życiem. Z minuty na minutę coraz bardziej mamy ochotę wejść tam, dać mu po pysku i kazać się wziąć za siebie. Do tego różnorodność postaci drugoplanowych też jest bardzo ciekawa. Każda z nich wzbudza w nas określone uczucia i im bardziej jest sympatyczna, tym bardziej jesteśmy źli na kapitana za to, jak ją traktuje.

"Czego wy wszyscy chcecie? Ja naprawdę nie mam żadnego problemu."

Aktorstwo Washingtona jest fenomenalne. Jego portret alkoholika i kłamcy, który powtarza, że nie ma żadnych problemów, a tak naprawdę nie ma po prostu żadnego życia, jest tak rozdzierająco przekonujący, że nie dziwię się nominacji do Oscara i nie zdziwię się również, jeżeli go dostanie. Co do postaci drugoplanowych, to najbardziej zapadły mi w pamięć sylwetki naiwnego, chcącego robić wszystko przepisowo drugiego pilota (Brian Geraghty) oraz cynicznego prawnika (Don Cheadle), który za wszelką cenę stara się uratować Whipa, mając w nosie, co tak naprawdę się działo. Kolejną ciekawą (właściwie najdziwniejszą w filmie) postacią jest handlarz narkotykami, Harling Mays, grany przez Johna Goodmana, którego ostatnio mogliśmy podziwiać w Operacji Argo. Jak każda postać wykreowana przez tego aktora, jest jowialny, wesoły, gruby i sympatyczny.

Robert Zemeckis nareszcie, po raz pierwszy od dawna, nakręcił świetny film. Pokazał nam dokładnie to, co chciał: upodlonego alkoholika i to, jak się on pogrąża, jednocześnie stopniując napięcie. Do samego końca zastanawiamy się, jak cała historia się zakończy. Oczywiście, nie odpowiem Wam na to pytanie. Pragnę jednak zaznaczyć, że końcowe sceny ogląda się już bardziej jak thriller, niż jak dramat.

B C
Ocena: -/10 7,8/10

2 komentarze:

  1. Po tej recenzji kolejny film wpisuje się na moją listę "do obejrzenia". Lista już się kolosalnie wydłużyła i kiedyś muszę zacząć ją skracać.
    Ocena strasznie rozdrobniona. Myślałem, że dajecie tylko co najwyżej "połówki", a tu 0,8.
    Pozdrawiam, Forever :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja, na szczęście (a może i na nieszczęście?) swoją listę sukcesywnie skracam, jeśli chodzi o najnowsze produkcje, za to ciągle wydłuża się ta ze starszymi filmami. Co do punktacji - oceniłbym ten film w normalny sposób, gdyby nie to, że jest on zdecydowanie lepszy niż inne, którym przyznałem 7,5 punktów i gorszy od tych ósemkowych. Dlatego stwierdziłem, że w tym jednym przypadku takie rozdrobnienie jest uzasadnione :).

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!