Superman/Batman: Apokalipsa
Rok produkcji: | 2010 |
Reżyser: | Lauren Montgomery |
Scenarzyści: | Jeph Loeb, Tab Murphy |
Gatunek: | Animacja, akcja, sci-fi |
Oryginalny tytuł: | Superman/Batman: Apocalypse |
W ramach kontynuacji zakończonej ponad rok temu serii zacznę od crossoveru takiego samego jak dwa ostatnie - historii o Supermanie i Batmanie. Dziwne jest jednak to, że jest to taka historia tylko z tytułu. Właściwie głównym trio są Batman, Superman oraz Wonder Woman (czyli prawie połowa Justice League), ale "najgłówniejszą" bohaterką jest Supergirl, wokół której kręci się cały film. Dużo bardziej sensowne byłoby albo coś z Ligą, albo ze Supergirl w nazwie (tylko pewnie wtedy nikt by tego nie kupił).
Na terenie Gotham rozbija się tajemniczy meteoryt, który okazuje się statkiem kosmicznym ze Supergirl na pokładzie. Kiedy próbuje ona ukraść Batsamolot, Batman postanawia ją złapać i uwięzić. Wtedy to do jaskini przybywa Superman i chce ją uratować. Pojawia się konflikt, ponieważ Superman akceptuje fakt istnienia kuzynki i chce pomóc jej się zasymilować. Batman zaś uważa, że jest niebezpieczna, nie umie używać swoich mocy oraz nie wiadomo tak naprawdę, czy w ogóle jest Karą, bo nie da się potwierdzić jej pochodzenia.
Superman na to stwierdza, że jest pewien, że to jego kuzynka i należy jej zaufać. Postanawia pokazać jej jak to jest być zwyczajną ziemską nastolatką. Podczas spacerowania po mieście zdarza się wypadek, po którym pojawia się Wonder Woman, która upiera się, że od tego momentu to ona będzie trenowała Supergirl.
Clark Kent przeżywa katusze statystycznego ziemskiego mężczyzny na zakupach. |
W tym samym czasie Darkseid poszukuje młodych obiecujących wojowniczek do swojej armii. Granny Goodness zajmuje się ich rekrutacją. Oczywiście biorą sobie na celownik Supergirl. W akcji pojawia się jeszcze wojowniczka Barda, która uciekła spod kontroli Apokalipsa i pomaga Batmanowi i Supermanowi.
Animacja jest w porządku: dynamiczne walki oraz całkiem ładna kreska. Jednak zawsze, kiedy się pojawia, śmieszy mnie animacja Supermana - wygląda, jakby miał nałożony eyeliner, przez co jego twarz jest tysiąc razy bardziej kobieca niż twarz Supergirl.
Całość jest dosyć nierówna pod względem rozłożenia akcentów. Piętnaście minut przed końcem się wydaje, że już wszystko jest w porządku, kiedy rozpoczyna się walka, która tak naprawdę jest najważniejszą w filmie, ale nie ma do niej żadnego przygotowania. Całość jest warta polecenia, pod warunkiem, że naprawdę lubi się Supergirl.
Superman: Doomsday
Rok produkcji: | 2007 |
Reżyser: | Bruce W. Timm, Brandon Vietti, Lauren Montgomery |
Scenarzysta: | Bruce W. Timm, Duane Capizzi |
Gatunek: | Animacja, akcja, sci-fi |
Oryginalny tytuł: | Superman: Doomsday |
Film rozpoczyna się podczas badań podziemnych wykonywanych dla Lexa, kiedy to jego ekipa trafia na dużą kapsułę o wybitnie pozaziemskim pochodzeniu. Okazuje się, że to więzienie, w którym zamknięty jest Doomsday. Uwalnia się on i stacza morderczą walkę z Supermanem. Zajmuje to mniej więcej pierwsze 10 minut. Ciężko napisać coś więcej, nie będąc posądzanym o spojlery. Cały film podzielony jest na trzy bardzo wyraźne części. Dlaczego bardzo wyraźne? Bo każda ma innego wroga: Doomsdaya, Toymana oraz Luthora. Sprawia to, że całość jest niekonsekwentna, urywana i brakuje jej punktu kulminacyjnego. Co gorsza, żaden z trzech aktów szczególnie nie zadziwia w pozytywny sposób: ot, zwykłe walki Supermana, do jakich przywykliśmy (znowu zniszczył połowę Metropolis). Pojawia się też dosyć niepokojące rozwiązanie fabularne (typowy deus ex machina), które sprawia też, że Supermana nie da się nigdy zabić. Co to za superbohater, którego nie można nawet zranić? W kwestii scenariusza wyjątkowo dziwna jest też Lois Lane: czy ona jeszcze nie wie, kim jest Superman? A może wie? Czasem się zachowuje, jakby wiedziała, a czasem jakby nie. Przez jej zachowanie w niektórych momentach wydaje się, że chodzi naraz z dwoma różnymi facetami, co jest dosyć niepokojące.
Lex Luthor zachowuje się jak idiota (i do tego źle wygląda). Nie jest żadną konkurencją, daje się podchodzić jak dziecko i... przychodzi na pogrzeb w białym garniturze! To jest właśnie to, co chcieliśmy zobaczyć. Wroga tak złego, że nawet na pogrzeby przychodzi, jakby wewnętrznie śmiał się gromkim i złym śmiechem.
Animacja jest po prostu okropna. Kreska jest brzydka, kanciasta, linie konturów są grube, mocne i ciemne, podkreślają absolutnie każdy fragment np. twarzy, przez co Superman wygląda upiornie. Ten styl to jakiś dziwny mariaż próby uproszczenia wszystkiego na siłę i sprawienia, aby było głębsze.
Co mu się stało z oczami? |
Ciężko polecić ten film. Nie ma w nim praktycznie nic dobrego: jest urywany i męczący, a do tego brzydki. Jeżeli znajdziecie gdzieś sam soundtrack, to polecam.
Pozostałe części serii o filmach animowanych poświęconych superbohaterom DC:
Filmy animowane o Batmanie - 1#
Filmy animowane o Batmanie - 2#
Filmy animowane o Batmanie - 3#
Filmy animowane o Batmanie - 4#
Filmy animowane o Batmanie - 5#
Filmy animowane o Batmanie i Supermanie - 6#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!