24 października 2012

Nieściszalni

Pewnego dnia nasz znajomy (każdy ma takiego kogoś, kto "podsyła linki") wysłał nam filmik z dopiskiem: "Zobaczcie, ale rewelacyjne...":
  

Rok produkcji: 2010
Reżyserowie: Ola Simonsson, Johannes Stjärne Nilsson
Scenarzyści: Ola Simonsson, Johannes Stjärne Nilsson
Gatunek: Komedia, muzyczny
Oryginalny tytuł: Sound of Noise










Nie musimy chyba mówić, że filmik bardzo nam się spodobał. Nie wiedzieliśmy jednak, że za niedługo ma się pojawić pełnometrażowa wersja Muzyki na jeden lokal i sześć perkusji, wyreżyserowana przez nieznanych szwedzkich twórców - Simonssona i Nilssona. Z braku lepszych propozycji w odpowiadającej nam godzinie, nieświadomie wybraliśmy się do Kina pod Baranami na Nieściszalnych, bez czytania recenzji czy jakichkolwiek opinii (C. bardzo się przed tym wzbraniał, mówiąc, że nie ma zamiaru oglądać filmu, który filmweb określił jako "musical"). Nie muszę chyba wspominać, że obawialiśmy się totalnej porażki. O dziwo, sala kinowa była niemalże pełna (choć należy wziąć pod uwagę fakt, że jest ona zdecydowanie mniejsza niż w Multikinie czy Cinema City), a wiek odbiorców był bardzo zróżnicowany.

Rozpoczął się seans. Nastąpiło wprowadzenie do historii policjanta Amadeusza (Nilsson) - jedynego członka rodziny, który nie lubi muzyki, nie chce mieć z nią nic wspólnego, a jego ulubionym dźwiękiem jest cisza. Życie wśród samych geniuszów muzycznych nie należy do najłatwiejszych, dlatego raczej stroni od swoich bliskich i spotkań z nimi. W tym samym czasie w mieście zaczyna grasować gang złożony z sześciu perkusistów - jednej kobiety i pięciu mężczyzn. Opracowują z mistrzowską dokładnością swoje "występy" w najdziwniejszych miejscach, takich jak sala operacyjna, kuchnia czy bank. Są nieuchwytni. Zostawiają po sobie metronomy, a rzeczy czy osoby, na których grają, tracą zdolność do wydawania dźwięku. Kiedy Amadeusz słyszy o nich, stawia sobie za punkt honoru złapanie gangu osobiście. W tym momencie zaczyna się najciekawszy wątek - pełen dobrego humoru, emocji i świetnej muzyki pościg. Napięcie (tutaj jednoznaczne z częstotliwością wybuchów śmiechu) wciąż rośnie. Nie ma niepotrzebnej czy rozciągniętej sceny, która nudziłaby widzów. 

Na naszą pozytywną ocenę filmu wpłynęły przede wszystkim zabawne dialogi i sytuacje, w jakich znaleźli  się bohaterowie, a także niezwykłe zastosowanie muzyki. Zapewne wszystkim znane jest powiedzenie: "muzyka jest wszędzie" czy "z każdej rzeczy można wydobyć melodię", jednak dotąd nie spotkaliśmy się z żadnym filmem, gdzie byłoby to tak unaocznione. Na pochwałę zasługuje także gra aktorska - jedną z najbardziej zapamiętanych przez nas ról jest postać jedynej w zespole perkusistów kobiety - Sanny (Persson). Jej wyrazista i pewna siebie, co okazuje w każdym geście.
Nieściszalni są zabawni, lecz niepokojący, bardzo specyficzni, a ta mieszanina cech sprawia, że nie trafiają do gustu każdego widza. My świetnie bawiliśmy się na tym seansie - tak świetnie, że po roku wciąż uważamy film Simonssona i Nilssona za bardzo dobry. Można powiedzieć, że to właśnie ten film sprawił, iż zaczęliśmy szukać "perełek" i oglądać przypadkowe tytuły. Polecamy go osobom z dystansem do kina i do samych siebie, miłośnikom muzyki oraz takim, którzy szukają rozrywki na poziomie.
B C
Ocena: 9/10 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!