Rok produkcji: | 2012 |
Reżyser: | Laurent Tirard |
Scenarzysta: | Laurent Tirard, Grégoire Vigneron |
Gatunek: | Familijny, komedia, przygodowy |
Oryginalny tytuł: | Astérix et Obélix: Au Service de Sa Majesté |
Film jest ekranizacją komiksu Asterix u Brytów oraz powtórką z rozrywki z animowanego filmu Asterix w Brytanii. Żeby było jeszcze bardziej skomplikowanie, omawiana dzisiaj produkcja zawiera wątki z komiksu Asterix i Normanowie oraz filmu animowanego Asterix i Wikingowie. Skonfundowani? To się dopiero zacznie, jak przejdę do akcji.
Żeby było jasne: Asterix jest tylko jeden i jest nim Christian Clavier. Jego następca (Clovis Cornillac) był co najmniej dziwny w tej roli, a obecny Edouard Baer to jakieś tragiczne nieporozumienie. Jest za wysoki, źle ucharakteryzowany i nie zachowuje się jak Asterix (zero mimiki na twarzy). Do tego w dwóch innych filmach z tej serii grał bardzo charakterystycznego Otisa, co sprawia, że wszyscy widzą go tylko w tej roli. No. Jeżeli to już sobie powiedzieliśmy, to możemy przejść do właściwej oceny filmu. Fanem serii jestem od małego. Uwielbiam animowane ekranizacje dzieł Uderzo i Gościnnego (i mam wszystkie na DVD). Na większości aktorskich produkcji zdołałem nawet być w kinie. Przeczytałem prawie wszystkie komiksy. Dlatego mogę powiedzieć, że dosyć dobrze znam to uniwersum i bardzo je lubię.
Od lewej: Christian Clavier, Clovis Cornillac, Edouard Baer. |
Fabuła rozpoczyna się, kiedy Juliusz Cezar (Fabrice Luchini) postanawia po podbojach na kontynencie przeprawić się do Wielkiej Brytanii i też ją podbić. W ostatniej niezdobytej osadzie wykluwa się plan, jak odeprzeć ataki Rzymian. Jolitorax (Guillaume Gallienne) wyrusza z misją do galijskiej osady, gdzie według plotek druid Panoramix (właściwie został tylko wspomniany, nawet nie pokazali go na ekranie) przygotowuje magiczny napój, dający nadludzką siłę. Wódz Abraracourcix (po polsku Asparanoiks (Michel Duchaussoy)) decyduje, że w drogę powrotną wyruszą razem z nim Asterix oraz Obelix (Gerard Depardieu, oczywiście) i będą eskortowali beczkę pełną magicznego wywaru. Zabierają ze sobą też siostrzeńca wodza (Vincent Lacoste), żeby "wytrenować go na mężczyznę". W Brytanii spotyka ich wiele przygód. Docierają do Londinium, gdzie zostawiają beczkę w zaprzyjaźnionej gospodzie u Relaxa. Ponieważ chcą wędrować w nocy, zostają na jeden dzień w domu dziewczyny Jolitoraxa - Ofelii (Charlotte Lebon). Ponieważ Rzymianie nie są aż tak głupi (a propos': w całym filmie nie padło ani razu "Ale głupi ci Rzymianie") konfiskują wszystkie beczki w całym mieście. Po ich odzyskaniu trafiają na złodzieja wozów i znowu tracą napój. W tym samym czasie Cezar wysyła swojego doradcę do Normanów, aby prosić ich o pomoc w pokonaniu Brytów. I to jest to miejsce, w którym zaczyna być dziwnie, ponieważ te historie totalnie do siebie nie pasują. Są naprawdę z różnych komiksów.
Wrzucenie do filmu Wikingów sprawiło, że ma on dwa różne klimaty - dwie rożne historie i dwa zakończenia w dwóch różnych miejscach. Nie sprzyja to żadnej spójności i jest potwornie konfundujące, jeżeli jeden z głównych wątków zaczyna się po 15 minutach od rozpoczęcia, a kończy pół godziny przed końcem filmu.
Dowcipy: Wśród wszystkich żartów występuje jeden z lasem, który wbrew wszelkim prawidłom, został powtórzony dwa razy, co powinno było go zarżnąć, ale nie. Dalej był śmieszny. Oprócz tego jest jeden żart odnoszący się go Gwiezdnych Wojen (dosyć głupi, ale jednak). Za to sugerowanie (chyba z pięć razy), że dwóch mężczyzn mieszkających razem z psem to homoseksualiści, było wyjątkowo niesmaczne. Do tego na napisach końcowych bardzo mi brakowało jakichś krótkich charakterystycznych scenek, tak jak to było w Asterixie i Obelixie: Misja Kleopatra ("A to była jego matka! Bo tam było ciemno!").
Postaci: Asterix w tej wersji jest bezczelny, nieczuły i chamski. W żadnym komiksie nie był postacią antypatyczną, a tu po prostu nie da się go lubić. Owszem, był często zgryźliwy dla Obelixa, ale nigdy nie obrażał go w tak bezpardonowy sposób. Wątek Hindusa o imieniu Fikus w ogóle nie jest śmieszny i nie mam zielonego pojęcia, dlaczego został wstawiony, zamiast wątku z komiksu. Cezar jest gruby i bez żadnej charyzmy. Nie dosyć, że nie wygląda jak Juliusz, to jeszcze nie przemawia tak, jak powinien. Siostrzeniec wodza - Skandalix (też dziwne tłumaczenie) nie wyrażał się jak współczesny nastolatek, tylko raczej taki z powieści Edmunda Niziurskiego. Ale nauczanie Wikinga o imieniu Krochmalson (czy też Têtedepiaf [Dany Boon]) dobrych manier to jest coś, co po prostu pogrążyło ten film: wątek był długi, bez sensu i wcale nie był śmieszny.
Błędy: Domy w Londinium opisane są cyframi arabskimi. Jest to jawne odejście od stylistyki komiksu i haniebne porzucenie najlepszego dowcipu z Asterixa i Brytów ("To on nazywa się XVII? Ten też nazywa się XVII?"). Z tej samej serii jest wplatanie flagi Wielkiej Brytanii wszędzie, gdzie się dało. W komiksach jej nie było (poza tym, jej pochodzenie jest historyczne). Gdzieś w połowie filmu zamiast szukać beczki, siedzieli sobie w domu i grali w ciuciubabkę. Rozumiecie? Beczka, która miała sprawić, że wygrają wojnę, a ci się bawili. Polskich tłumaczy za to pogrąża stałe mylenie Anglii z Wielką Brytanią oraz przerobienie imion Wikingów. W oryginale kończyły się one na -af (tak jak Olaf, Telegraf itd). Tutaj zastosowano dziwną manierę dodania końcówki -son i tak powstał między innymi Krochmalson.
Muzyka:
W wielu miejscach został użyty fajny rock, który niestety totalnie nie pasuje klimatem i jest kolejną rzeczą rozbijającą film. Reszta muzyki za to nie jest zła, ale brakuje jakiegoś wyróżniającego się motywu (a najbardziej jakiegoś motywu ze starszych filmów).
Dawno nie cieszyłem się, że nie poszedłem na jakiś film do kina. Ciężko komukolwiek go polecić. Żarty są żenujące, a dla fanów serii wręcz obraźliwe. Do tego polskie tłumaczenie jest wyjątkowo toporne i denerwujące (choć może wynika ze słabego materiału źródłowego). Nie polecam.
Dawno nie cieszyłem się, że nie poszedłem na jakiś film do kina. Ciężko komukolwiek go polecić. Żarty są żenujące, a dla fanów serii wręcz obraźliwe. Do tego polskie tłumaczenie jest wyjątkowo toporne i denerwujące (choć może wynika ze słabego materiału źródłowego). Nie polecam.
B | C | |
Ocena: | -/10 | 5/10 |
Uwielbiam tę serię (najbardziej ,,Asterixa w Brytanii", sama nie wiem dlaczego:) i zgadzam się z każdym Twoim zdaniem o poziomie nowych filmów.
OdpowiedzUsuńOglądałam wywiad z Depardieu i są podobno pomysły, żeby nakręcić kolejny film w Polsce. Przecież to jakaś kpina...
Nie oglądałam tego filmu, bo po pierwszych recenzjach wiedziałam, że nie chcę go widzieć. Nigdy nie zrozumiem tych całych zmian aktorów (jak zobaczyłam nowego Cezara, to o mało nie spadłam z krzesła), zmian osób podkładających głos kluczowym postaciom i tworzenia filmu nie-wiadomo-dla-kogo, nie odnoszącego się do treści tylko do jakiś pseudośmieszych motywów. Jak może nie być tekstu ,,ale głupi Ci Rzymianie"?
Widziałam niemal wszystkie (chyba jeden przeoczyłam) poprzednie filmy animowane i 2 filmy fabularne. I zakończyłam swoją przygodę z tę serią. Rozumiem, że ciężko czasami skompletować całą obsadę, utrzymać dobry poziom, wymyślić ciekawą fabułę, ale... nikt nikomu nie każe nakręcać kolejnych filmów (wydaliby na DVD poprzednie części w jakieś ulepszonej wersji, z dodatkami, wypowiedziami aktorów, czy coś i też mieli by forsę, a ludziom nie psuli by humorów i miłych wspomnień), a jeśli już, to trzeba być nieogarniętym, żeby na siłę wciskać jakieś własne wizje, tworzyć sobie film-zlepkę, wymyślać jakieś gagi, zmieniać osobowość postaci itd., itd.
Aż nie wiem, czy sama teraz tego nie obejrzę, a potem nie zjadę twórców od góry do dołu na swoim blogu. ;D Już jestem wkurzona, a co dopiero później.
Ja po obejrzeniu trailera wiedziałem, że pieniędzy na to nie wydam. Ale gdy pojawił się już w internecie doszedlem do wniosku, że oglądnę (ciężko przecież się wypowiadać na temat filmu, którego się nie oglądało). Poza tym, miałem ochotę na ZŁĄ recenzję...
OdpowiedzUsuńWeszłam przeczytać Waszą zmyśloną recenzję i postanowiłam sprawdzić, co nowego. I zostałam uratowana, bo właśnie miałam włączyć nowego Asterixa... Bogu niech będą dzięki, że przeczytałam recenzję. Szkoda, że film kiepski, bo seria jest przezabawna i często do niej wracam. Może następny Asterix wyjdzie im lepiej...
OdpowiedzUsuńwitam czy mógł by mi ktoś podać tytuły i wykonawców piosenek użytych w filmie Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości ?
OdpowiedzUsuńmnie jeszcze raził trochę brak logiczności w zachowaniu królowej
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach! Asterix jest tylko jeden- ten z pierwszych części. Cezar z części, o której jest ta recenzja, to totalna porażka! Ja również mocno się zdziwiłam, gdy go ujrzałam. Można obejrzeć, pewnie. Moja ocena w porównaniu do reszty serii to 3/10 (punkt dla Miss MacIntosh oraz Krochmalsona).
OdpowiedzUsuń