7 kwietnia 2013

Szklana Pułapka 5

Rok produkcji: 2013
Reżyser: John Moore
Scenarzysta: Skip Woods
Gatunek: Sensacyjny
Oryginalny tytuł: A Good Day to Die Hard
Plakat filmu: Szklana Pułapka 5







Bardzo lubię tę serię, a moją ulubioną częścią jest trójka. Nie da się pierwszym dwóm odmówić niesamowitego klimatu i pewnego nowatorstwa w prowadzeniu akcji, ale Szklana Pułapka 3 jest tą, której pewne zmiany założeń oraz dodanie drugiej postaci pierwszoplanowej (fantastyczny Samuel L. Jackson) bardzo pomogło. Kiedy pojawiła się czwórka, mówiło się, że to taki ukłon starzejącego się bohatera w stronę nowych technologii. Ukłon dosyć koślawy (do dzisiaj rozbraja mnie scena włamywania się do elektrowni za pomocą telefonu oraz rozwalania śmigłowca samochodem), ale doceniony i dalej klimatyczny. Poza tym poznaliśmy więcej postaci pobocznych (m.in. córkę Johna), co powinno dać większe pole do popisu. I tak po kilku latach powstała piątka. Niestety, nie jestem z niej zadowolony.

Ciężko bohaterowi, po którym naprawdę widać upływ czasu, dać przekonującą rolę. Niech przykładem będą tu Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki albo John Rambo. Oczywistym więc właściwie było, że w filmie pojawi się syn - Jack McClane (z tym, że w poprzednich filmach nazywany John McClane Junior, chyba uznali, że statystyczny widz się nie połapie i dodali mu inne imię) i (tak jak w ww. Indianie...) przejmie trochę zadań po ojcu. Zagrał go tutaj Jai Courtney, który wcale nie jest do Willisa podobny (a nawet Joseph Gordon Lewitt jest!), a do tego w ogóle nie umie grać - jest niesamowicie drewniany (wiem, że w Spartakusie dawał radę, ale tam bycie oschłym osiłkiem to zaleta).

Akcja rozpoczyna się, gdy John McClane (Bruce Willis) otrzymuje informację, że jego syn ma kłopoty podczas pobytu w Moskwie i trafia do więzienia. Ponieważ nic zupełnie nie da się zrobić z tą sytuacją, postanawia on pojechać do Rosji i... się rozejrzeć? Chyba coś takiego, bo przecież nie zakładał, że ześle na Moskwę jakiś kataklizm i go uwolni. Chociaż słowa wypowiedziane do córki na lotnisku raczej sugerowały, że to jego ostatnia podróż. I to są właśnie pierwsze zgrzyty w początkowych minutach filmu. Na miejscu John wdaje się w pięciominutową rozmowę z taksówkarzem, która jest niesamowicie żenująca, a jej sens mieści się w zdaniu: "Jest korek na rondzie w centrum miasta". Cała reszta jest po prostu niepotrzebna

Gdy dociera na miejsce (czyli pod gmach sądu, gdzie Jack ma być sądzony) okazuje się, że zebrał się tam spory tłum, ponieważ razem z nim ma zostać osądzony niejaki Komarow, który naraził się władzy, a podobno ma on teczkę zawierającą "haki" na głównego schwartzcharacktera. Amerykanie chcą odzyskać tę teczkę, a w zamian wywieźć Komarowa z kraju i uratować mu tym samym życie. W okolicy gmachu sądu wybucha bomba i Jack (który oczywiście jest agentem FBI) ucieka z Komarowem ślicznym niebieskim Sprinterem. Niestety w tym czasie pojawia się John. Zatrzymuje syna i następuje ta dziwna scena, która jeszcze powtórzy się jakieś dwa razy. Dwóch bohaterów stoi sobie i rozmawia w najlepsze, kiedy dookoła nich świat się wali. Serio. Gadają przy samochodzie kilka minut i potem dopiero Jack zauważa, że musi uciekać. Ponieważ McClane nie dowiedział się jeszcze wszystkiego, czego chciał, rusza w pościg razem z pojazdami policji, rujnując tym samym przygotowywaną przez trzy lata akcję FBI. Niestety, jest to najlepsza scena w filmie. Jest właściwie pełna bezsensownych manewrów, ale jednocześnie rozbito w niej masę samochodów i jest całkiem dynamiczna. Dalej okazuje się, że Komarow nie chce wyjechać sam, więc trzeba jeszcze pojechać po jego córkę.

Do końca akcja jest do bólu przewidywalna (za wyjątkiem tego, że udało się jeszcze wpleść w to zagadkę reaktora jądrowego w Czarnobylu, co jest naprawdę dziwne). Postać głównego czarnego charakteru jest po prostu żenująca - naprawdę nie dało się wymyślić dla niego innej rozpoznawalnej rzeczy od tańczenia? Dalsze sceny są nudne i pozbawione zupełnie sensu, aż do końcowej przekombinowanej i idiotycznej sekwencji wybuchów. Jest to niebywałe osiągnięcie, żeby w relatywnie krótki (względem poprzedniczek) film wpleść tyle nudy. Ścieżka dźwiękowa: jest tam jakaś? Oprócz wybuchów nic nie zauważyłem.



Film jest jedną wielką reklamą Mercedesa. Ciężko uświadczyć tam inny samochód. O ile po Moskwie rzeczywiście jeżdżą bogate ML-e i G-Klasy, to ciężko tam chyba zobaczyć Unimoga albo nowiutkiego Sprintera?

Dialogi są niesamowite. Oprócz scen w taksówce i rozmów z córką, jest też nakreślenie relacji z synem. W taki sposób to chyba mogą rozmawiać tylko dwa Terminatory. Jest drętwo, bez jakichkolwiek uczuć, bardziej od niechcenia. Reszta kwestii: śmieszne teksty są żenujące, kwestie, które miały być "badassowe" są śmieszne, a pozostałe są jak ze słabszej produkcji (do Dlaczego Ja? ciężko to porównać, ale tylko z powodu lepszego aktorstwa).



Jaki cel miało przeniesienie akcji do Rosji? Czy naprawdę konieczne było wciąganie w to Czarnobyla, w którym przecież wszyscy wiedzą co dokładnie się stało? Mam wrażenie, że o ile czwórka była małym krokiem w przód, to ta część jest krokiem wstecz, cofającym nas przed pierwszą część. Operuje ona jeszcze na strachu przed Związkiem Radzieckim. Owszem, jakieś trzydzieści lat temu filmy pokazujące Rosjan w złym świetle były bardzo popularne i zgodne z polityką. Obecnie jednak są po prostu śmieszne. Gdyby nie wiek Willisa, to zastanawiałbym się, czy ten film nie powstał kilkadziesiąt lat temu i do dzisiaj leżał zapomniany na jakiejś półce w magazynie, aż ktoś go postanowił odkurzyć. Drugą kwestią jest angażowanie Amerykanów w akcje na terenie Rosji. Wiem, że wcisną się wszędzie, ale chodzi mi raczej o kwestię tego, po co złym agent FBI w samym środku akcji? Przecież daliby sobie radę bez niego wystarczająco dobrze. Właściwie radzili sobie w taki sposób przez prawie cały czas. Akcja tego czegoś jest od początku do końca niestrawną bajeczką, z masą kretynizmów i niepotrzebnych scen. Do tego jest krótka i bez żadnego klimatu. Ciężko ją komukolwiek polecić.

PS Aż dziwne, że nigdzie nie udało mi się zmieścić żadnego dowcipu z polskiego tłumaczenia tytułu. Dlatego zamieszczam go tutaj: Dobry Dzień by Szklana Pułapka
B C
Ocena: -/10 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią dotyczącą recenzji z innymi!